czwartek, 27 marca 2014

Hello!

Obiecałam wstawić zdjęcia i film z Oxfordu, jednak potrwa to jeszcze trochę. W między czasie, chciałabym porozmawiać o ważnym aspekcie nie tylko wyjazdu za granicę, studiowania, ale przede wszystkim naszego życia. Dostaję wiele wiadomości z pytaniami, jak ja znajduję w sobie motywację do „tego wszystkiego“ – mieszkania w obcym kraju, zdobywania nowych znajomości, promowania edukacji i w końcu – do studiowania. Jak ja to robię? Jaka jest tajemnica? Jak, co... ech, nie ma żadnej tajemnicy, nie ma złotego środka, ale jest kilka sposobów, aby polepszyć swoje życie i czerpać z niego jak najwięcej. Panie i Panowie, dzisiejszy temat to MOTYWACJA :)

Ready, steady, GOAL!

Nie zaskoczę nikogo stwierdzeniem, że najważniejsze, to obrać sobie cel. I tak, to prawda, bez celu nasze życie byłoby smutne, nudne... I każdy ma jakiś cel, a nawet nie jeden, i realizuje go krok po kroku. Wyboraź sobie, że wsiadasz do autobusu i nie wiesz, dokąd jedziesz. Zawsze wiesz, prawda? No właśnie! Twoim celem jest nawet to, by znaleźć miejsce siedzące w owym autobusie. A gdybyś wsiadł/a do autobusu nie mając planu? Nie wsiądziesz, bo byłaby to strata czasu i energii. Wniosek jest bardzo prosty – należy obierać takie cele, podczas realizacji których nie zmarnujemy czasu i zyskamy energię – może być to energia fizyczna, umysłowa, albo jedno i drugie. Wtedy mamy więcej niż jedną korzyść – nie tylko „dojedziemy“ do celu, ale także zyskamy coś po drodze, jak na przykład satysfakcję z samych siebie. A teraz tak się zastanawiam... Czy kiedykolwiek poznałeś kogoś z depresją? Nawet jeśli nie, na pewno wiesz z amerykańskich filmów, jakie są objawy depresji. Osobiście miałam okazję poznać parę takich osób i miały one zawsze jedną wspólną cechę: gdy pytałam „a może zrobimy to, pójdziemy tam?“ odpowiadały „ale po co...?“. WŁAŚNIE. Ale po co mi to wszystko? Po co mam jeść, po co mam czytać, po co mam lepić z plasteliny, nic nie ma sensu. Musisz więc sam siebie zadowolić, znaleźć coś, co robisz PO COŚ. Na początek może to być mały cel, jak zapuszczenie włosów, czy w przypadku Panów – brody J Jest tylko jeden warunek – jak już coś sobie założymy, musimy to zrobić. Inaczej cel zamienia się w porażkę.



Jak ustawić sobie cel?

Zależnie od tego, co jest Twoim celem, ustaw sobie deadline, czyli okres czasu, w jakim cel ma zostać osiągnięty. I o ile w przypadku zapuszczenia brody będzie to od kilku do kilkunastu tygodni, tak w przypadku nauki języka obcego będzie to dużo dłuższy proces. Każdy ma dziennie wiele celi do osiągnięcia, jak choćby wspomniany wcześniej autobus, który równie dobrze może być samochodem, rowerem, motorem czy kajakiem. Codziennie wstajesz i wychodzisz z domu z jakiegoś powodu. Problem w tym, że zazwyczaj nasze cele są wymuszone, jak chodzenie do szkoły czy do pracy. Mamy cel, żeby pójść na lekcje, ale dlatego, że musimy. Jest to nasz cel bierny, bo nie daje nam osobistej satysfakcji, choćby dlatego, że ktoś ten cel za nas ustalił – w tym przypadku ministerstwo edukacji. Można więc ten cel przechytrzyć i obrać cel za celem! Czyli, jadę do szkoły, a po szkole idę na trening, kurs malowania ścian, albo na spotkanie z kolegami. Brzmi znajomo? Każdy tak robi! Właśnie takie cele pozwalają nam przetrwać te bierne, z których nie mamy żadnej satysfakcji. Dobra, dobra, ale co jeśli koledzy nie mogą się codziennie spotykać, a kurs malowania ścian jest tylko raz w tygodniu! W tym przypadku świetnie sprawdza się długodystansowy plan zmierzający do naszego celu. W skrócie jest to coś, to zajmie nam dużo czasu – kilka miesięcy, a nawet lat. Ostatnio rozmawiałam ze znajomym, który gorączkowo uczy się języka francuskiego. Można by rzec, że uczy się jak szalony, jakby przygotowywał się do matury, a przecież dawno skończył studia. Zapytałam go więc: „Dlaczego uczysz się francuskiego z tak wzmożoną intensywnością?“ Odpowiedź była zaskakująca. Spodziewałam się miliona powodów, jak częste wyjazdy, podróże, znajomi. A on powiedział... „Bo mogę“. Szczęka mi opadła, bo chyba nigdy nie usłyszałam takiego argumentu. I nie wiem dlaczego, ale bardzo mnie to zmotywowało. Skoro on może, to ja też mogę! Oczywiście, ma to związek z jego osobistą satysfakcją i tak dalej... Ale on to robi z własnej, nieprzymuszonej woli. Bo może! I Ty też możesz. Ja na przykład postanowiłam ostatnio zadbać o kondycję, tak by do wakacji móc przebiec X kilometrów. Dodatkowo wznowiłam naukę języka hiszpańskiego, bo mogę się go uczyć. No własnie, MOGĘ.  Codziennie gdy jadę na uni, myślę tylko o tym, że po zajęciach pójdę na trening, a później poćwiczę słówka hiszpańskie. Postanowiłam, że do wakacji podniosę swój poziom językowy przynajmniej o dwa levele. I to jest możliwe! Przy okazji, polecam świetną stronę do nauki języków – Duolingo. Sama korzystam z tej strony i jestem bardzo zadowolona. Z polskiego można się uczyć tylko angielskiego, jednak znając ten drugi język można pokusić się o bogatszą ofertę – hiszpański, włoski, portugalski, francuski, niemiecki. Może też zacznij? :) Wystarczy kilkanaście minut dziennie, a jedziesz do szkoły/pracy ze świadomością, że robisz coś dla siebie. I to wiele rzeczy na raz! Pamiętaj, że nieraz samo wykonanie założonego wcześniej celu daje większą satysfakcję, od samego rezultatu. Im bardziej cel był rozłożony w czasie, tym większa satysfakcja, że wytrwaliśmy w swoim postanowieniu. Ja założyłam sobie, że do wakacji pokonam jakiś dystans biegnąc. I tak naprawdę, nie chodzi o samo bieganie, ale o przetestowanie swoich możliwości. Wybrałam konkretny cel, rozłożyłam go w konkretnym okresie czasowym i postanowiłam się usystematyzować.



Plan akcji

Sam cel nie jest jednak wystarczający. Trzeba mieć także PLAN. To właśnie przez jego brak ludzie nie osiągają celi i rezygnują z tak wielu wspaniałych rzeczy. Twój plan musi zawierać: CO robię, JAK to robię i KIEDY to robię. Załóżmy, że chcesz zdobyć prawo jazdy. W tym przypadku Twoim celem jest zdobycie prawa jazdy. To, co robisz to nauka jazdy. Robisz to chodząc do szkoły jazdy trzy razy w tygodniu. Systematyczność sprawia, że po kilku tygodniach kończysz kurs. Twoim pierwszym celem jest zdanie egzaminu, a tym ważniejszym - posiadanie plastiku. Dobry plan to podstawa, w tym przykładzie był on dość oczywisty, bo wszędzie jest taki sam. Spróbuj może ustalić własny, wymyśl go od podstaw, opracuj, dopracuj i zacznij działać! I pamiętaj, postanowienia noworoczne są mocno przereklamowane, bądź ponad to i daj radę! 


Bądź koordynatorem swojego celu


W życiu nie chodzi tylko o zdobycie wykształcenia, pracy i założenia rodziny. To są nasze oczywiste cele, największe, życiowe. Ale szkoła trwa 12 lat, studia najmniej 3 lata, praca całe życie. Trzeba coś robić w międzyczasie, prawda? To, co ludzi zanudza to brak zajęć, aktywności. Jesteś studentem, ale poza szkołą też musisz coś robić, nie możesz żyć samą nauką. Niech to będzie cokolwiek, ale będzie! Najlepiej mieć wiele planów do realizacji i stopniować je. Na przykład, ja mam plan żeby zakończyć rok akademicki w kwietniu, następnie odwiedzić rodzinę, znajomych i psa w Polsce, a w wakacje odbyć staż w swojej dziedzinie. Ale pomiędzy tymi dużymi celami, realizuję jeszcze te mniejsze, jak bieganie czy nauka hiszpańskiego. I mimo tego, że mam 9 godzin zajęć tygodniowo, nie nudzę się. Po zajęciach MUSZĘ iść na trening, a potem MUSZĘ odrobić własną pracę domową z języka obcego, którą sama sobie zadałam. Muszę, bo tak sobie postanowiłam. Mamy takie życie, na jakie się godzimy. Jeśli jesteś leniwy i nie masz zainteresowań, to masz nudne życie, bo tak sobie postanowiłeś. W każdej chwili je możesz zmienić, polepszyć. Ale najpierw... Co najpierw? CEL! J A później szybciutko do realizacji. Próbuj nowych rzeczy i odkrywaj świat. Zadbaj o rozwój osobisty, tego będziesz wyjątkowo potrzebować. Poczuj się iście królewsko, mając władzę nad swoim życiem, planami, marzeniami i celami. Nigdy nie wiesz, co przyda Ci się w życiu. Może kurs malowania ścian? Kto wie... :)

So...


Dziękuję, dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz